Sto lat niepodległości obchodzone jest tak totalnie, że nawet stolarz uznany może być za coś rocznicowego. Książka Michała Ogórka to doskonała odtrutka na historię zmienianą w bajkopisarstwo i kult jednostek.
Ogórek pieczołowicie odtwarza obraz Polski, jaki w poszczególnych okresach niepodległości rysowano. Za każdym razem była to Polska jej zbawców i „zbawców”: Piłsudskiego, Rydza-Śmigłego, Bieruta, Gomułki, Gierka, Jaruzelskiego, Wałęsy, Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Im wyżej każdy z nich bywał wyniesiony, tym boleśniejszy zazwyczaj był jego upadek.
Rozmiary kultu przywódców powodowały, że ludzie płakali ze wzruszenia, a potem z zawodu i wściekłości. Ale przy tej książce popłakać się można tylko ze śmiechu.
Przygotujcie się na mieszankę czarnego humoru, jadowitej ironii, wszelkich sprośności, łamanie granic smaku i przyzwoitości.
Stramik i Giza robią streaming z rzeczywistości co dwie doby. Jeden jest anarchistą i abnegatem, testującym wszystkie dostępne i te mniej dostępne na rynku używki. Uderza w świętości, bo to pobudza intelekt. Drugi tłumaczy i tonuje – i choć jest równie ironiczny, to jednak najwyżej stawia rodzinę i dzieci. Sceniczny duet doskonały i mieszanka wybuchowa na papierze.
Geje, aborcja, eutanazja. Rasizm, szowinizm i celebryci. Narkotyki, głupota polityków, medialne kompromitacje. Życiowa beznadziejność, sceniczna sprzedajność i permanentne niewyspanie. Nędza social mediów, celebrytoza w oparach mefedronu i satyryczne know-how. Kerouac, Palahniuk, Hunter S. Thompson i Paulo Coelho. Netflix, serialoza, hotelowy kac i patostreaming. Palce lizać!
Nie ma tabu, nie ma granic – łapy precz od żartów!
Jak może wyglądać życie młodej kobiety dorastającej na prowincji Teksasu z ojcem, który zajmuje się wypychaniem martwych zwierząt, i matką, która całe życie kierowała się zasadą „co cię nie zabije, to cię wzmocni”?
Jenny Lawson, jedna z najpopularniejszych blogerek w Stanach Zjednoczonych, w swojej debiutanckiej książce mierzy się z doświadczeniem depresji, stanów lękowych i poronienia, równoważąc bolesne doświadczenia absurdalnym językiem i opisami ekscentrycznych zainteresowań. W książce “Udawajmy, że to się nie wydarzyło” Lawson udowadnia, że nawet o trudnych sprawach można mówić z dystansem.
Życie towarzyskie, polityczne i uczuciowe. Historia przez małe i duże “h”. Iwaszkiewicz, Brandys, Pilch, Chmielewska, Wałęsa, o. Rydzyk, Kaczmarski, internowanie i chlanie, IPN, SB, PiS, UE i wiele innych skrótowców. Dzięki Pawlakowi zaglądamy za kulisy życia literackiego PRL-u i współczesnej Polski, poznajemy codzienność stanu wojennego, towarzyszymy autorowi w jego politycznych i pisarskich bojach, a także razem z chłopakami z podwórka z lat 70. obalamy z gwinta winówę, przypalając sportem 3,50 paczka.
Poradniki oraz inne opowiadania z humorem Ludwik Koczjark
Kto z nas nie lubi się czasami pośmiać? Nieprzypadkowo mówią przecież, że śmiech to zdrowie. Śmiech dotlenia organizm, rozładowuje stres i poprawia ogólne samopoczucie. Ponoć śmiejąc się przez minutę zyskujemy aż dziesięć minut życia! Zdaje się, że o tych zaletach śmiechu doskonale wie Ludwik Koczjark, autor zbiorku “Poradniki oraz inne opowiadania z humorem”. Książka to kombinacja około pięćdziesięciu najróżniejszych historii. Czytelnik odnajdzie tu między innymi, tytułowe osiem poradników: trzyczęściowy “Poradnik wczasowicza”, poradniki kosiarza, rybaka, narciarza, saneczkarza oraz łyżwiarza. Oprócz tego autor umieścił w tym układzie wiele zabawnych epizodów z życia. “Poradniki oraz inne opowiadania z humorem” zamykają “Krótkie refleksje” oraz “Zapowiedź następnych opowiadań”. Nie da się ukryć, że mimo różnorodności tematycznej, wszystkie opowiadania łączy wiele tych samych cech: lekkość i żartobliwość.
Dziesiąty tom Opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego WIECHA. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczków. Opisując świat z puntu widzenie przeciętnego “Walerego Wąrtóbki” zauważa w tym świecie masę absurdów, rzeczy pozytywnych i negatywnych. Wiech częstokroć kpi sobie z władzy, ale ponieważ robi to jako pan “Wątróbka” to zdaje się, iż można to traktować z przymrużeniem oka. A tym czasem Wiech był po prostu wielkim pisarzem i stworzył tę swoją specyficzną formę bo może ułatwiała zawoalowaną krytykę i pozostawiała to co najcenniejsze – trochę żartu, śmiechu, przymrużenia oka. A o języku swojej twórczości sam Wiech stwierdził ambiwalentnie Pytano mnie, czy uważam się za współtwórcę gwary warszawskiej. Współtwórca to za duże słowo. Starałem się zawsze wiernie ją tylko odtworzyć. Oczywiście zdarzało się na kanwie istniejących zwrotów wyprodukować coś nowego, ale wypadków tych było niewiele. Tej gwary już prawie nie ma powracamy więc do Wiecha trochę z tęsknoty za dawną Warszawą, ale może przede wszystkim to po prostu pisarz znakomity, o którym M. Choromański pisał nawet; Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy współczesnych. W tym tomie znajdziecie opowiadania z lat 1962-64. Kto czyta Wiecha, ten się uśmiecha!
W świecie, w którym większość cytuje Paulo Coelho, ona zapytana o ulubioną sentencję o życiu odpowiada: “Urrrr Arrr Aghrrrr Uhrrrr”, cytując… Chewbaccę. W świecie, w którym wszyscy są piękni, fit i ćwiczą z Chodakowską, ona postanowiła nie nakładać filtra na swoje zmarszczki i cellulit, a jako guru wybrała sobie Dorotę z “Moich Wypieków”. W świecie, w którym rodziny w mediach społecznościowych są zawsze uśmiechnięte jak z reklamy pasty do zębów, mają nienaganne maniery i lśniący dom – ona mówi, że zawsze chciała, by pośmiertnie mówiono o niej “fajna babka”, a nie ta z najczystszymi oknami. O synu, który został superlesbijką. O tym, jak to nie należy wpuszczać niemetroseksualnego mężczyzny samego do łazienki celem natłuszczenia twarzy. Jakie zadanie ma angielska dwumetrowa pielęgniarka tuż przed cesarką, kto poza pensjonariuszami domu starości “Pogodna Jesień” ogląda zawody w darta, co robią Brytyjczycy zimą, oprócz owijania się stringami, gdy temperatura spadnie do krytycznych -3 stopni. I że każdy choć raz w życiu miał sąsiada mendę. Generalnie pozycja jest jednak głównie o tym, że życie jest zbyt krótkie żeby się nie śmiać, popijając wino i głaszcząc koty.
Debiutancka książka Nietypowej Matki Polki, której cięty język, zmysł obserwacji i charyzmatyczna osobowość, a przede wszystkim absurdalny humor doprawiony szczyptą zdrowego rozsądku zgromadził tysiące fanów w sieci.
Olbrzymia dawka humoru, szczyty urzędniczych absurdów opisanych w mistrzowskim stylu.
Zbiór wszystkich opowiadań Sławomira Mrożka, których głównym bohaterem jest Prezes, a towarzyszą mu różni skromni współpracownicy jak Referent, Księgowy, Magazynier, Kasjer, Radca. Przeczytamy o Kanceliście, który w akcie rozpaczy po tym, jak rzuciła go narzeczona, decyduje się na wyprawę w celu Uporządkowania Spraw Niezałatwionych, o próbie nawiązania kontaktu ze zmarłym Kancelistą, z którego śmiercią zniknęły wszystkie pieniądze, o zatrudnieniu emeryta, żeby udawał na cokole pomnik Mickiewicza, o tym, czy Prezes był już w Starożytności i nazywał się Prezus…
Wspaniałe przykłady efektywnego współdziałania ludzi szanujących autorytet (Prezesa) i starających się rozwiązywać skutecznie problemy (Prezesa).
A ja żem jej powiedziała… – ta książka to petarda.
Wydawało się, że nic już nas nie zaskoczy w internecie. I wtedy pojawiła się ona. Śmieszna gęba, która mówi mądrze o życiu. Prosto, zwięźle, szczerze i bez owijania w bawełnę. Ze zrozumieniem, bez pouczania. Mówi o show-biznesie, celebrytach, współczesnych snobizmach, fobiach i modach. Tylko kilka zdań, a jest w tym ciepło, doświadczenie i życiowa mądrość.
“A ja żem jej powiedziała, Kaśka, szczęścia nie poudajesz” – mówi Nosowska.
Nagle cała Polska zaczyna czekać na kolejny odcinek.
“Zadałam sobie pytanie, co w tym zajęciu sprawia mi autentyczną przyjemność, na którym etapie działalności jestem najbardziej sobą, w sobie, czuję się bezpiecznie, a w okolicy serca wzrasta temperatura. Najszczersza z najszczerszych odpowiedzi brzmi – pisanie. Ten samotny moment, kiedy z chmary słów wyłapuję te, które najlepiej opowiedzą emocje. Jest to proces żmudny, momentami skrajnie wyczerpujący. Nie mam łatwości, którą legitymują się prawdziwi mistrzowie żonglerki słowem. Ja wysiaduję. Do odleżyn”.
I zaczęła pisać. O druzgocącym wpływie portali społecznościowych na nasze życie, o dylematach partnerstwa, problemach w okiełznaniu nastolatków, o miłości do jedzenia i terrorze rynku reklamowego. O tym jak kochać i nie kochać. O tym, że czarny nie wyszczupla, a seks tantryczny nie polega tylko na faszerowaniu, faszerowaniu, faszerowaniu.
Nosowska jest szczerą, dojrzałą i oryginalną obserwatorką rzeczywistości. Mimo sławy i spektakularnej kariery pozostała skromna. I ma to, czego brakuje teraz wszystkim – dystans do samej siebie. Ani przez chwilę nikogo nie udaje. Z perspektywy dojrzałej kobiety mówi o konsekwencjach tłumienia swojego głosu wewnętrznego, konieczności polerowania intuicji złotą łyżeczką i potyczkach z wewnętrznym krytykiem, zwanym przez nią “puczystą”.
“Od jakiegoś czasu nie wstydzę się tego kim jestem. Znam swoje możliwości. Są zbyt ograniczone by zawojować świat, ale wystarczające, by być wdzięczną, lubić życie i oddychać swobodnie.”
Nieoczywiste, głębokie, błyskotliwe, świetnie napisane i bawiące do łez. Ta książka zabije cię miłością.
Zastanawiasz się czasem, jak też ci faceci działają? Albo kim jest ich znawca, cierpliwie tłumaczący nam zawiłości – a raczej prostotę – męskiej psyche? A może zwyczajnie lubisz poczytać o problemach nie tylko codziennych, ale i większego kalibru?
Skorzystaj z refleksji Marcina Prokopa, który celnie i z polotem odpowiada na każde, nawet najtrudniejsze czy najdziwniejsze pytanie, a przy tym hojnie dzieli się życiowymi mądrościami. Opowie o pudełkach w męskim mózgu i zdradzi, czy oby na pewno się nie stykają, wyjaśni, o czym tak naprawdę myślą mężczyźni, kiedy nie myślą o seksie, wspomni o robieniu efektownego nic, o ofiarach tyranii wyborów i o odkryciu Ameryki. Udzieli kilku trafnych rad, a nawet przedstawi swoją wizję końca świata.