Tym razem Tomek Tryzna nie tylko słowami dociera do czytelników. W “Tańcu w skorupkach” posługuje się także obrazami, serią 1266 fotografii.
“Zupełnie naturalne było dla mnie opowiedzieć obrazem o chłopcu, któremu pasja fotograficzna uratowała duszę. Ale, przy okazji, okazało się, ze w ten sposób można opowiadać o wszystkim.. To coś, co na razie z braku laku nazywam fotoprozą, a więc skomplikowana struktura fabularna oparta na obrazie, może stać się dla fotografii nową kolonią, ziemią obiecaną”.
SZUKASZ INNEJ KSIĄŻKI?
WPISZ TYTUŁ LUB AUTORA LUB TEMATYKĘ:
Dziwna powieść, bo niby graficzna, ale… nie wiem. Mam do niej ambiwalentny stosunek.