Bo u nas w miasteczku ludzie teraz szybciej się starzeją. Najpierw się rodzą, potem są dziećmi, a potem chwila jeszcze i starcy z nich się robią. Marszczą się, tracą zęby, garbią – ku ziemi ich ciągnie. W miasteczku śmierć nie przeraża i nie wzrusza, bo wszyscy są tak starzy, że prawie martwi. Niewielu jest naprawdę żywych, a ci którzy są – nie uciekną. Nie uciekną, bo z miasteczka nie można uciec. Ono jest wszędzie, gdziekolwiek byśmy się nie ruszyli, i dlatego w nim musimy umrzeć. Inny świat nie istnieje.
Filip Onichimowski, rocznik 1978, urodzony, przypadkowo w Ostrołęce, mieszka, skończył studia i pracuje w Olsztynie. Jeden z założycieli i redaktorów toruńskiego pisma Undergrunt, członek Bractwa Rycerskiego Zamku Olsztyn, założyciel Okazjonalnego Teatru Destrukcji, autor happeningów: Krucjata 2000, Don Kichot i Wyjście Smoka. Drukowany w ogólnopolskich pismach literackich i antologiach, tłumaczony na niemiecki, w roku 2003 nagrodzony III miejscem w konkursie literackim rozgłośni Deutsche Welle na opowiadanie radiowe w języku polskim.
SZUKASZ INNEJ KSIĄŻKI?
WPISZ TYTUŁ LUB AUTORA LUB TEMATYKĘ:
Jak wielu ludzi żyje w takich miejscach i z takimi ludźmi.